O BIEDRONCE, FILOZOFACH I ARTYKUŁACH PRASOWYCH

O BIEDRONCE, FILOZOFACH I ARTYKUŁACH PRASOWYCH

Komentarz do artykułu pt. Studenci filozofii UAM uczą się o Biedronce.

 

Przed laty ogromną popularnością cieszył się w naszym kraju następujący dowcip: Do popularnej rozgłośni dzwoni radiosłuchacz:

– dzień dobry Panie redaktorze, chciałem zapytać czy to prawda, że w Moskwie rozdają samochody?

– prawda, ale nie w Moskwie tylko w Mińsku, nie samochody, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną.

Podobny ciąg argumentacyjny odnaleźć możemy w niedzielnym dodatku do jednego z największych polskich dzienników, dodatku w którym opisane zostało zaliczenie kursu realizowanego w Instytucie Filozofii UAM w Poznaniu. Pierwsza nierzetelna informacja pojawia się już w zdaniu otwierającym artykuł, które mówi, że „aby zaliczyć przedmiot na filozofii, trzeba znać historię Biedronki, umieć opowiadać o Reserved, Orange lub Ewie Chodakowskiej”. Problem polega na tym, że kurs z zakresu Public Relations nie jest przedmiotem objętym programem nauczania, ale dodatkowym szkoleniem, które realizować mogą studenci (głównie studenci specjalności Życie Publiczne i Komunikacja Społeczna). Szkolenie daje możliwość rozwinięcia umiejętności i kompetencji praktycznych oraz uzupełnienia podstawowego programu studiów. Studenci dokonują analizy wizerunkowej wybranych przez siebie podmiotów (firm, osób publicznych, akcji społecznych). Przy okazji uczą się na czym polega różnica pomiędzy analizą wizerunkową a budową wizerunku. Ta pierwsza ma charakter badawczy i do niej sprowadza się zaliczenie szkolenia. Budowa wizerunku jest zaś działaniem marketingowym i interesuje nas tylko jako przedmiot badań. Nowością była dla mnie również wzmianka o procedurze oceniania projektów. Dowiedziałem się, że noty wystawiają sobie sami studenci – cytuję: „Studenta nie ocenia wykładowca, lecz koleżanki i koledzy z roku”. Niestety w tym przypadku również mieliśmy do czynienia z informacją rodem z przywołanego dowcipu ponieważ projekty oceniane są według ściśle określonych kryteriów przez zespół wykładowców i uczestników akcji.

Szkoda, że o funkcjonujących w sieci opiniach na temat naszego szkolenia nie zadecydowała rzetelna wiedza i znajomość całej akcji, ale informacje zaczerpnięte z jednego artykułu. Wydaje mi się, że w tym przypadku warto było skorzystać z narzędzi, których dostarcza właśnie filozofia, chociażby takich, jak słynne sita Sokratesa. Zastosowanie podobnych procedur lub choćby umiejętność krytycznego podejścia do tekstów „drukowanych” w Internecie uchroniłyby nas przez niezbyt sensownymi i krzywdzącymi ocenami. Sądzę, że wydawanie opinii dotyczących wydarzeń, w których się nie uczestniczyło nie jest metodą, którą warto naśladować. Zwłaszcza, jeśli bazują one na jednym artykule prasowym. Przypomina to praktykę, w której ktoś krytykuje film, którego nie widział lub książkę, której nie przeczytał. Myślę, że nikt z nas nie chciałby zostać ocenionym w taki właśnie sposób. Opinie, do których się odnoszę są krzywdzące dla osób, które przez pół roku uczestniczyły w szkoleniach, pracowały w zespołach realizujących projekty, a na koniec zadały sobie trud żeby stanąć przed wykładowcami, innymi uczestnikami szkolenia i zaproszonymi gośćmi po to, żeby zaprezentować wyniki swoich analiz.

W jednym z komentarzy umieszczonych pod wspomnianym artykułem znalazł się taki oto fragment: „Gdybym nie wiedział czego dotyczy ten artykuł to po przeczytaniu nie domyśliłbym się, że mówi o wydarzeniu, na którym byłem.”

Myślę, że cytowana uwaga najlepiej ukazuje relację łączącą akcję Agora++ z informacjami, które znalazły się w artykule pt. Studenci filozofii UAM uczą się o Biedronce.

Mariusz Szynkiewicz

Comments are closed.