Postprawda i fake news są jednymi z najpopularniejszych haseł w Internecie. Co o wiemy o ich przyczynach i konsekwencjach? Analizy tych zjawisk podejmuje się dr Lidia Godek, która także ukazuje szerszy kontekst polityki postprawdy.
Świat przechodzi komunikacyjną rewolucję. To jasne. Ale jej kierunek jest wciąż trudny do przewidzenia. Czy pojawianie się nowych technologii zrewiduje optymistyczne wyznanie liberalnej wiary, że kondycja demokracji zależy od kondycji mediów? Media mają się coraz lepiej, demokracja coraz gorzej. Dlaczego?
Postprawda jest konsekwencją przemian w obszarze komunikacji społecznej. Nowe technologie znacząco przyczyniły się do powszechności tego zjawiska i wytworzyły jej nową jakość. Według Oxford Dictionaries postprawda opisuje sytuację, w której fakty mają mniejszy wpływ na kształtowanie opinii publicznej niż emocje i osobiste odczucia. Postprawda jest również – i nie odłącznie od tego – strategią polityczną, mającą na celu wpływanie na nasze polityczne i konsumenckie wybory. Dość okrutnie przekonały się o tym społeczeństwa Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w 2015 roku. Media i retoryka postprawdy wspierają naszą zbiorową niechęć do konfrontowania się z realnością świata. Ważniejsze jest to, co odczuwamy, niż to co wiemy i co z nabytą wiedzą robimy. Ludzie nie pamiętają tego, co przeczytali, czy zobaczyli, ale pamiętają to, co wtedy poczuli. Jednocześnie, media pozwalają nam żyć w równoległych światach – czytamy tylko to, co chcemy i z czym się zgadzamy. Dostarczają nam takiego obrazu świata, jaki odpowiada naszym poglądom. Prawda ma wielu przeciwników, większość z nich mieszka jednak w nas samych.
Polityka postprawdy łączy się z kapitalistyczną logiką rynku medialnego. Odbiorcy współtworzą wartość rynkową swojej uwagi poprzez sposób i częstotliwość odbioru mediów (intensywność kontaktu, „klikalność”, podatność na reklamy). Nadawcy z kolei współtworzą wartość rynkową uwagi odbiorców poprzez atrakcyjność oferty (sensacjonizm, emocjonalizm, negatywizm, skandal, voyeryzm, plotki). W Internecie można zarobić na każdej treści. Problem polega na tym, że większość treści, na które ludzie reagują mijają się z faktami (fakenews). Internet jest tzw. medium płaskim – bez odpowiednich kompetencji (wiedzy, umiejętności interpretacji) mamy ograniczone możliwości odróżniania form wypowiedzi medialnych, odczytywania statusu informacji, a także hierarchizowania ich pod względem ważności. I to jest poważny problem.
W mediach wygrywa logika zysku, przegrywa jakość. Konkurowanie różnych nadawców na tym samym rynku i o tych samych odbiorców prowadzi do upodabniania się oferty medialnej i sposobu działania mediów. W konsekwencji mamy przyrost treści o bardzo niskiej jakości, bo ta lepiej się sprzedaje. Paradoks polega na tym, iż pluralizm mediów nie prowadzi do pluralizmu treści. Można nawet powiedzieć, że konkurencja niszczy konkurencję, wolny rynek mediów niszczy wolny rynek idei. Im więcej pluralizmu (mediów), tym mniej pluralizmu (treści).
Media zmieniają się szybko. Musimy jeszcze krytyczniej spoglądać na ich rozwój i nauczyć się odpowiedzialnie z nich korzystać. Czas w końcu zapytać: co media robią z nami?
Dr Lidia Godek – adiunkt w Zakładzie Filozofii Społecznej i Politycznej.
Źródło zdjęcia wykorzystanego na grafice: https://www.pexels.com/photo/blur-bright-broadcast-broadcasting-668296/ (CC0 License)